Pamiętacie?
Ile się żegnało, stanowczo miało dosyć, krew w nich wrzała... Chcieli odejść naprawdę, może trochę pojedziemy po nickach?
Albo nie?
OK, pojedziemy i postanowimy:
Nahood, Alexander Hamilton, Teesa, Wakizashi, Aydon ... i wiele innych..
Proste pytanie:
Po jaki wuj zawsze mamy patrzeć na ich odejście?
Dlaczego wiemy, że piszczą, ale nie odejdą?
Czy jest w nich choć chwila zastanowienia, czy w ogóle mają wszystko w de?
A może notki o "odejściu" - to miałkie spojrzenie na swoją nijakość?
Hmmm.. Thx
Komentarze