No bo co?
Czyżby sobie nie zdawali sprawy prezydent i premier, że łamią prawo i Konstytucję w sposób koncertowy? Czyżby nie wiedzieli, że pomruki KE to nie tylko "podżeganie przez wewnętrzną opozycję", która dąży do kryzysu i impasu za wszelką cenę? Pal sześć premierkę, ale Duda ponoć skończył prawo na uniwerku (za co pluje sobie w brodę jego promotor i mentor z czasów studenckich) i żadne tłumaczenia typu""Nie wiedziałem..." nie wchodzą w rachubę, bo AD doskonale rozumie, że okoliczności łagodzące nie wchodzą w grę na takich szczytach władzy, gdzie całe korpusy doradców i prawników są na podorędziu. Gdyby doszło do ostateczności - to mogliby się rozgrzeszać poprzez argument niewiedzy? Albo obciążać innych za "złe doradztwo"?
Nie sądzę...
Ale powiedziawszy "A" - powiedzmy i "B".
Pomimo ewidentnego deliktu konstytucyjnego, którym para się ta dwójka - do Trybunału Stanu chyba nigdy nie dojdzie. Są na to przesłanki z przeszłości. Ziobro i Kaczyński też tam nie wylądowali, choć ich antagoniści mieli w Sejmie miażdżącą przewagę. I ponoć mocno tego chcieli...
Zdaje się, że kasta polityczna w Polsce mocno została zabetonowana - i nikt nie marzy tak naprawdę o postawieniu kogokolwiek przed TS. Dlaczego? To proste - solidarność klanowa.
Nieważne, że goście są zagorzałymi wrogami poltycznymi i nieważne, że są z PO, czy PIS.
Precedens, który postawi przed sądem jednego z nich - staje się w ponownym rozdaniu bronią obosieczną, bo następna większość parlamentarna od razu "się odwdzięczy" swoim wrogom i TS będzie brał nadgodziny....
A przecież od powołania tego quasi sądowego organu minęły już dekady...
Ktoś tam zawitał? Został skazany? Albo chociaż oskarżony?
Sitwa polityczna na wszystko znajdzie sposób, a straszenie Trybunałem zdaje się gonieniem króliczka, którego nikt z polityki złapać nie zamierza. Czyli kolejna bajka o Smoleńsku, która morału i końca się nie doczeka, bo jest pożyteczną kośbą i palbą przeznaczoną do rozpalania i utwardzania elektoratu, jątrzenia, judzenia i dzielenia. Teraz. Tutaj. Dzisiaj.
Biedna Polska. Jak zdobędziesz władzę - możesz śmiać się z prawa i przepisów. Jesteś "suwerenem" przecież, ale w odróżnieniu od wyborców - sądami przejmować się nie musisz.